wtorek, 25 maja 2010

Po burzy

Dziś w nocy przeszła nad nami burza, i znowu spadło dużo wody. Woda... woda, która daje życie.... i nie tylko, która daje i zabiera.... Trudno mi sobie wyobrazić co przeżywają mieszkańcy zalanych terenów, mogę się jedynie domyślać i im współczuć. Najgorsza jest bezsilność, tak niewiele możemy wobec przyrody. Ale musimy żyć dalej. Miałam to szczęście że mnie nie zalało i mogę się cieszyć tym co mam (przynajmniej na razie).

Dawno nic nie robiłam w decou, a miałam zrobić niewielki prezent, więc wymyśliłam półeczkę na przyprawy i mały koszyczek na drobiazgi.  Motyw tradycyjny.


Motyw róży zawsze mi się podobał i mnie inspirował.
Nie są to doskonałe prace, ale mam nadzieję że ucieszą osobę, dla której są przeznaczone.




A poniżej zdjęcie ze słonecznym przesłaniem, zaklinam słońce, aby świeciło jak najdłużej. Zdjęcie bukietu polnego, z rumianków zebranych podczas wczorajszego spaceru z Młodym, jeszcze kiedy świeciło słońce.

Pozdrawiam słonecznie:)))

wtorek, 18 maja 2010

Ciągle pada....

Pogoda za oknem nie nastraja optymistycznie:( Pada, i pada. I chyba najlepiej o tym wiedzą mieszkańcy południa Polski. Pamiętam ten strach przed powodzią, wiosną kiedy Bug przekroczył stany alarmowe. Na prawdę współczuję, tym których zalało, a najgorsze że to jeszcze nie koniec.
A teraz o czym innym.... Strasznie się rozleniwiłam i udało mi się tylko stworzyć parę serduch i zawieszkę.  Zaczęłam też pracę nad haftowaną pościelą na prezent. Jak tylko uda mi się skończyć (a muszę do 29 maja) to oczywiście przedstawię efekty.






Niestety aparat ciągle niesprawny więc wybaczcie zdjęcia nie najlepszej jakości z telefonu komórkowego.
Uwielbiam też konwalie, więc nie zabrakło ich też w moim domu.



I jestem ciekawa jak wyganiacie lenia:)))
Pozdrawiam mimo wszysto słonecznie

sobota, 15 maja 2010

Nareszcie maj!!!!

Długo nic nie pisałam, oj długo. Teraz muszę nadrabiać zaległości w odwiedzaniu waszych blogów. (może uda mi się przez weekend :) Miałam kryzys twórczy i ogólnie było nie za ciekawie we wszystkich dziedzinach mojego życia. Ale mam nadzieję, że już złe chwile za mną i teraz tylko będzie lepiej. Tymbardziej, że w końcu nastał mój ukochany miesiąc: Maj!!! Uwielbiam zapach bzu i konwali. I jak tu się smucić, kiedy wokół tak pięknie.



Początek wiosny przegapiłam, nie potrafiłam się cieszyć budzącą się do życia przyrodą, ale teraz nadrabiam i czerpię z przyrody pełnymi garściami. Co rano upajam się koncertami ptasich śpiewów, są niesamowite, nawet słychać kukułkę. Próbowałam dla was nagrać te niesamowite trele, ale niestety został mi tylko telefon komórkowy, który ma straszne szumy i już nie ma takiego efektu. Niestety mój najmłodszy nicpoń, zrzucił mi aparat, który nadaje (albo i nie nadaje) się do naprawy i jakość moich zdjęć może pozostawiać wiele do życzenia.
Rzuciłam się też w wir prac ogrodniczych, kiepska jeszcze ze mnie ogrodniczka, (ciąglę się uczę, a mój ogród to dobre miejsce jedynie dla takich kwiatów jak "sosny") ale próbuję stworzyć swoje miejsce na ziemi, które za parę lat będzie przypominało ogród moich marzeń. Tworzenie ogrodu przy małych nakładach finansowych (i słabej znajomości tematu) to żmudny wieloletni proces. Ale staram się. Całościowo nie przedstawia się jeszcze imponująco, ale i tak cieszy.





A teraz w temacie moich prac: udało mi się skończyć nareszcie pracę nad moją szafą. Proszę o wyrozumiałość w ocenach:)) Jestem zupełnym laikiem w odnawianiu mebli i trochę mi zajęło osiągnięcie takiego efektu jak zobaczycie na zdjęciach. Mam nadzieję że wyszło nieźle, w każdym razie jest ciekawiej i niepowtarzalnie, no i wykonane własnymi rękami.



A szafa przed moją interwencją wyglądała mniej więcej tak jak na zdjęciu poniżej:

Udało mi się też zrobić zdjęcie zegara, który wykonałam już jakiś czas temu na prezent.

Trochę się rozpisałam, więc kończę i pozdrawiam majowo wszystkich zaglądających:))))