Na wielu blogach robi się już wielkanocnie, więc i ja w końcu mogę pokazać coś skończonego na Wielkanoc. Reszta projektów wielkanocnych w trakcie realizacji, może zdążę:) Ciąglę brakuje mi czasu i nie mogę zrobić wszyskiego co bym chciała. Czas ucieka przez palce i tyle się wokół dzieje..... a życie mamy jedno....
Ale do rzeczy; oto moje dwa wymęczone koszyczki wielanocne.
Jeden robiłam dwa wieczory, ale usztywnienie ich, to było dopiero wyzwanie, uszywniałam i suszyłam, uszytwniałam i suszyłam i tak cały tydzień:)
W weekend miałam okazję być u siebie w leśnym zakątku, więc skorzystałam i cyknęłam parę fotek ze spaceru w piękną pogodę.
A na koniec nasz nieodłączny towarzysz spacerów:)))
I tylko żal, że u siebie mogę być tylko w weekendy.
Dziękuję Wam, że jeszcze do mnie zaglądacie i zostawiacie czasami ślad po sobie:))
I witam ciepło nowych obserwatorów. Mam nadzieję że zadomowicie się u mnie, zapraszam.
Gorące uściski dla wszystkich dobrych duszyczek:))))