czwartek, 4 marca 2010

Nowy domownik i historia pewnej tacy

Od niedzieli mieszka u nas nowy domownik. Radochy z nim "co nie miara":)) Tym domownikiem jest Łatka. (przynajmniej narazie, bo imię ciągle się zmienia, aż się ustali) Psotnica z niej jak się patrzy. Kilka dni była trochę nieufna, nic dziwnego w końcu wyrwana z domu, ale i tak szybko się do nas przyzwyczaiła. Zdjęcia, które tu zamieszczam zrobiłam jak już zmęczyła się wybrykami i szykowała się do snu.



Zazwyczaj nie wygląda tak spokojnie, tylko szaleje, skacze po wszystkim i wszędzie włazi. Nawet wspina się po nas jak po drzewach:) Dobrze, że mam teraz krótkie firanki ze względu na sezon grzewczy. Coś podejrzewam, że w tym roku długie firanki przeleżą w szafie, aż kotka podrośnie.

A teraz z innej beczki: Historia pewnej tacy w skrócie
"Gdy zostałam wyprodukowana, byłam nowa, pachnąca i trafiłam do sklepu. Ze sklepu trafiłam do domu nowych właścicieli. Służyłam przez wiele lat, aż do czasu gdy się znudziłam i zostałam odłożona w zakamarki szafek. Byłam przekładana z miejsca na miejsce, nudziłam się bo nic nie miałam do roboty, aż w końcu trafiłam do komórki. Tam zostałam zapomniana i przeleżałam parę lat niszczejąc i tracąc nadzieję, że jeszcze się przydam. Aż tu w progi moich właścicieli trafili dawni znajomi, i właściciel postanowił mnie przekazać i tak oto podarowano mi drugie życie."
Gdy odwiedziliśmy dawnych znajomych poszłam do nich z butelką:) ale była pusta tylko "zdekupażowana". I wyszłam od nich z inną pustą butelką do pomalowania i z tacą, która u nich leżała niepotrzebna, i wyglądała tak:


Śmieję się, że teraz gdzie nie pójdę do znajomych to wychodzę z jakimiś puszkami, butelkami, słoiczkami i ekperymentuję.
A teraz taca po moich zabiegach wygląda tak:




Nie wiem jeszcze czy przekazać ją z powrotem właścicielom czy podarować ją komuś innemu. Na razie czeka na decyzję i nowy dom.
Będę wdzieczna za komentarze i rady. Ciągle się uczę dekupażu i będę wdzięczna za rady.
Próbuję cieniowań, ale jak narazie średnio mi wychodzą, ale i nie mam odpowiednich preparatów. Robię je zwykłą farbą rozcieńczoną wodą, ale chyba to nie jest najlepsze rozwiązanie.
To tyle narazie:))

7 komentarzy:

Kinga pisze...

Taca wyszła ci śliczna.Jeśli dopiero uczysz się cieniowań to masz Dziewczyno talent!
Według mnie taca wyszła Ci bardzo profesjonalnie

aagaa pisze...

Piękna taca!Jestem pod wrażeniem!
Buziaki

kaprysia pisze...

Kociczka śliczna:)))) Mój łaciaty na początku też był Łatkiem, potem wyszło tak : piesek łaciaty, łaciaty piesek, piesek w łatki, czyli włatek, czyli Władek:) I tak zostało 15 lat. Władzia juz nie ma, ale każde łaciate futerkowe stworzenie mnie roztkliwia. Taca wyszła Ci profesjonalnie, nic Twoim przecierkom nie brakuje:)

Atena pisze...

Taca wyszla super,tez jestem samouczkiem jesli chodzi o technike decoupage. Metoda prob i bledow nie jest mi obca.
Pozdrawiam

artambrozja pisze...

taca jest piękna :) ja muszę do Ciebie maila posłać z pewnym pytaniem, ale to wieczorem jak będę mieć więcej czasu :*
no i kociątko słodkie :) uwielbiam koty :)

raeszka pisze...

koteczek jest cudny :), a tacą jestem zachwycona jak dla mnie cieniowania są super :)

Unknown pisze...

kicia prześliczna uwielbiam kotki - taca wyszła super zresztą wszystko co tworzysz jest śliczne
Pozdrawiam i do zobaczenia